07.07.2005 :: 22:00
To bedzie smutna notka wiec uprzedzam...jezeli macie dobry humor to nie czytajcie tego bo wam sie jeszce spierdoli i bedziecie mieli do mnie pretensje Niby juz wszystko bylo wczoraj ok ale...no walasnie jest to "ale"... Bylo dobrze..az do dzisiaj rana...potem dowiedzialam sie czegos co mnie zdolowalo...sam mi to ON powiedzial...zranil mnie...to zablalo...niby jedno krotkie slowo..."zerwac" a co potrafi zrobic i co?caly piekny sen...marzenia...marzenia ktore myslalam ze sie pomalu spelniaja chociarz czesciowo...myslalam ze bedzie dobrze...tak mi wydawalo...a teraz wszytsko jest na skraju...wszystkie marzenia...wiedzialam ze sielanka nie moze trfac wiecznie ale nie myslalam ze to bedzie tak krotko?!czy cos co sprawialo mi tak wielka przyjemnosc i usmiech na twarzy...czy ktos kto stawal sie dla mnie wazny musial mnie zranic...?mowi ze on nie chce konczyc tego co jest...to czemu o tym wspomina i proponuje!?czasmami nie wiem co mam myslec...mam ochote zasnac i przeczekac to...tak strasznie chcialabym zeby wszytsko sie wyjasnilo...zeby bylo ju dobrze...tak jak jeszce tydzien temu...wtedy kiedy bylam szczesliwa...wtedy kiedy on dawal mi to czego potrzebowalam...moze jeszce tak z nim bedzie... Tylko najgorsze jest to kiedy oczy robia sie mokre i cos zaczyna spadac po policzku...tak jak dzisiaj... naszczesie mam przyjacioł...Szczegolne podziekowania dla super chlopaka ktory pisze wspaniale esy i tez ma problemy...ktory pociesza mnie i wysluchuje jak mam dola...ale i tak mi w niego nie pozwala wpasc bo mnie trzyma za rekedzieki POter za to ze poprostu jestes :* i za to ze mi pomagasz i...a zreszta napisalam ci na prv...jeszce raz dzieki i wielkie pozdro :*:* PS. SOrcia ze ta notka jest tak beznadziejna ale jakos tak mnie naszlo...